Risk 2

Planszówki przenoszone na komputer od wielu już lat cieszą się niesłabnącą popularnością wśród starszych i młodszych graczy. Takie tytuły jak „Monopoly”, „Clue”, czy wydane niedawno w odświeżonej wersji „Dyplomacy” (ulubiona gra słynnego sekretarza stanu USA, Henry Kissingera) szturmem podbiły serca komputerowych maniaków. Oferowały bowiem śliczną grafikę, atrakcyjną, bezkrwawą zabawę, a także możliwość gry po sieci z kumplem – nie trzeba było przywdziewać kurtki i kłusować na drugą stronę osiedla, jeśli nie dalej. Od lat jednak największą estymą cieszyły się kolejne wersje „Risk”.
Gra ta powstała w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych i dość szybko wyrobiła sobie opinię jednej z najciekawszych planszówek w historii. Zawodnicy obejmowali we władanie określone państwa (terytoria) wraz z wojskiem i ruszali w bój o władzę nad światem. Kolejne podboje umożliwiały im stopniowy rozwój armii, ta zaś pchała ich do kolejnych zwycięstw nad uciśnionymi. Z czasem wydawca gry zaczął dostarczać liczne rozszerzenia (tak jak to było z doskonale znaną w Polsce „Magią i Mieczem”) powodujące, że rozgrywka stawała się trudniejsza, coraz bardziej wymagająca. A to pojawiał się element losowy, a to nowe jednostki czy sposoby przeliczania wartości swych włości, wreszcie trudniejszy sposób prowadzenia walki pchał miodność „Riska” ku poziomom, na którym przebywały tylko najlepsze gry.
Pierwszy komputerowy „Risk” pochodził z końca lat siedemdziesiątych, był napisany w Basic’u i biegał na mikrokomputerach Atari. Później pojawiały się kolejne jego wersje – a to na Commodore, a to na Spectrum, na pierwsze PC, Amigę i ST-ka. W początku lat dziewięćdziesiątych mieliśmy na rynku co najmniej kilkanaście różnych odmian „Risków”, tak więc wybierać w czym było.
Na luty roku 2000 znana i lubiana firma Hasbro zapowiedziała swoją najnowszą wersję tego programu „Risk 2”. Co prawda program o tym samym tytule (tyle że wydany przez kogoś innego) pojawił się już w 1992 roku, lecz nie przeszkodziło to brytyjskiej kompanii zająć się ponowną implementacją tej wspaniałej planszówki na komputerach PC. Wszak czasy się zmieniają, informatyczne standardy są coraz bardziej wymuskane, a gracze wciąż kochają stare, dobre przeboje.
„Risk 2” będzie zajmował cały jeden kompakt (dotąd mieścił się na paru dyskietkach) i zaoferuje specjalny tryb „same-time play”. Polega on mniej więcej na tym, iż ruchy wszystkich graczy wykonywane są w tym samym czasie, dzięki czemu rośnie stopień realizmu, a możliwości strategicznego i taktycznego planowania ulegają poszerzeniu. Znacznie ciekawsze będzie też grafika (ach, ten postęp techniczny!) i dźwięk. Pole gry przedstawione będzie w trójwymiarze, zaś wszelkie oznaczenia, tj. figury, cechować się będą takąż właśnie głębią. Nowe międzymordzie (ktoś wie, jak inaczej nazwać interface? Panel obsługi jakoś mi nie leży) znacznie ułatwi zapoznawanie się z grą. Mapa wreszcie będzie przypominać nasz kochany glob, podzielony na jakieś 48 terytoriów zresztą. System I-Com umożliwi zabawę z przeciwnikami z zupełnie innych części świata bez względu na to, jakimi językami władają i jakie zasady społeczno-polityczne wyznają.
Nie wiadomo jeszcze, czy gra ukaże się w Polsce. Z pewnością jednak stanowić będzie atrakcyjną zabawkę dla wszystkich miłośników strategii. Tak więc krzyczcie, piszcie, napierajcie, być może i u nas „Risk 2” odniesie sukces. Bo to, że się przyzwoicie sprzeda na zachodzie, jest już niemal pewne.