Nie wypada mi mówić o sobie, jako o patronie uciemiężonych w sieci, natomiast jest to w pewnym stopniu trafne stwierdzenie, gdyż zajmuję się zawodowo wspieraniem osób, które uległy niepokojącym zjawiskom i naruszeniom, wynikającym z użytkowania Internetu. Moja organizacja jest nastawiona na niesienie pomocy wszystkim tym, którzy przekonali się na własnej skórze jak dotkliwe może być nieroztropne korzystanie z Internetu i rozprzestrzenianie w nim delikatnych i prywatnych informacji. Spotkania w sieci, choć bardzo rozpowszechnione, to jednak noszą ryzyko wejścia w komitywę i bliską relację z osobami, które w ogóle nie powinny siedzieć po drugiej stronie monitora. Wszystko jest dla ludzi, lecz inną sprawą jest rozsądne korzystanie z oferowanych udogodnień, a inną lekkomyślne zatracanie się w świecie wirtualnym bez żadnych inhibicji i zdrowego rozsądku. Dlatego też postanowiłem poświęcić lwią część swojego wolnego czasu na niesienie wsparcia osobom, które doznały problemów wynikających z przebywania w sieci.